Błędne koło. Tak możemy określić sytuację związaną z zachowaniem naszej prywatności w dobie internetu i sztucznej inteligencji. Z jednej strony system rozpoznawania twarzy nam pomaga, innym razem wręcz szkodzi. A jak sytuacja zmieniła się pod wpływem pandemii?
Nie uciekniesz mi tak szybko
Na świecie krąży wiele opowieści o tym, jak dzięki systemowi rozpoznawania twarzy udało się policji znaleźć przestępcę. I o ile w tym przypadku, takie wykorzystanie sztucznej inteligencji można uznać za konieczne, o tyle zwykły, szary obywatel danego państwa ma już powody do obaw. Głównym powodem jest inwigilacja, przed która nie mamy możliwości ucieczki. W system rozpoznawania twarzy wyposażone są bowiem nasze smartfony, urządzenia RTV, a nawet uliczne kamery. Mówiąc wprost, oznacza to nowe szanse znalezienia nas w każdej minucie dnia i nocy, z dokładną datą oraz lokalizacją GPS. W swoich urządzeniach możemy zadbać o to, aby tę lokalizację wyłączyć, z kamerami ulicznymi nie pójdzie nam już tak łatwo. A należy spojrzeć również na fakt założenia we własnych domach inteligentnego systemu obsługi, np. temperatury czy wideodomofonów – dziś również często opartych na systemach rozpoznawania twarzy.
Skąd AI wie, że ja, to naprawdę ja?
Sztuczna inteligencja z roku na rok jest coraz sprawniejsza. Sprzęty w nią wyposażone są doskonalsze, a roboty mądrzejsze i odporniejsze na wiele czynników zewnętrznych, mechanicznych. Urządzenia monitorujące również radzą sobie coraz lepiej. Potrafią rozpoznać twarz, dzięki obliczeniom rożnych punktów na twarzy. Na obrazkach punkty te zazwyczaj przedstawiane są za pomocą kropek.
System taką formę rozpoznawania twarzy potrafi dokonać w czasie rzeczywistym oraz przesłać analizę bazie danych, docierając tym samym do administratorów. Przeszukiwanie bazy danych również nie należy do trudnych, gdyż w tym celu wystarczy jedynie wprowadzić odpowiednie filtry. Dodatkowo, wcześniej możemy zapisać w systemie odpowiednie rodzaje twarzy, a następnie pogrupować je według wcześniej zamierzonych schematów. Obok obrazu twarzy, zapisują się również odpowiednie indeksy czasowe i data. Natomiast sam obraz po pobraniu go i detekcji, odnajduje w twarzy cechy szczególne. W kolejnym kroku czyni porównania, wykrywa ramki, wyszukuje oczy, twarz itd. Na koniec zamienia wszystko na dane cyfrowe i po raz kolejny dokonuje porównań odpowiednich cech. Co to wszystko oznacza w praktyce? Między innymi prostotę w znalezieniu odpowiedniej osoby, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Dla przykładu, system wykrywania twarzy zapisze twarz mężczyzny z charakterystycznym wyglądem i np. szerokim rozstawem oczu. Wtedy to, organy ścigania przy użyciu sztucznej inteligencji i odpowiednich, charakterystycznych filtrów i pogrupowań twarzy szuka odpowiedniego człowieka. Kolejnym krokiem jest namierzenie danej osoby za pomocą lokalizacji i już. Mężczyzna złapany. Tylko niestety podobna sytuacja może mieć miejsce w odniesieniu do nas, zwykłych obywateli.
Rozpoznawanie twarzy a COVID-19
System opisany wyżej, został również zastosowany w Gdańsku, gdzie właśnie za jego pomocą została podjęta walka z wirusem COVID-19. W tym miejscu budziły się liczne zastrzeżenia zachowania prywatności. I słusznie, gdyż mimo dobrych intencji i jak się później okazało skuteczności, system pozostawiał w tej kwestii wiele do życzenia. Do wszystkiego doszły również pomysły Apple’a i Google odnośnie stworzenia sieci połączeń pokazującej, czy znajdowaliśmy się w otoczeniu osoby zarażonej koronawirusem, jeżeli ta zdecydowałaby się wprowadzić odpowiednie dane do swojego telefonu. Jakby tego było mało, w przyszłości giganci planują wprowadzić taką funkcję nie w postaci aplikacji, lecz do systemu operacyjnego nowych telefonów. I z ich punktu widzenia miałoby to sens i większą szansę na powodzenie, ponieważ skuteczność w wykryciu wirusa będzie wysoka tylko wtedy, gdy aż 80% użytkowników smartfonów zdecyduje się zainstalować wyżej wspomnianą aplikację. To bardzo dużo, a jak wiadomo, ludzie bojąc się inwigilacji, mogą mieć do tego dość negatywny stosunek. I mimo zapewnień o odpowiednim zakodowaniu danych – wciąż wiąże się to ze zmniejszoną sferą prywatności. Dodatkowo, od razu powinniśmy pomyśleć o korzyściach jakie uzyskają giganci, oprócz być może zmniejszenia liczby osób zakażonych. Jednym z nich jest wydobycie od nas cennych informacji, nie tylko tych medycznych. Zauważmy, że sam Facebook dzięki systemowi rozpoznawania twarzy zarabia duże pieniądze. Tylko akurat w tej kwestii, to my sami jesteśmy sobie winni, np. dodając zdjęcia z różnych okresów naszego życia, uczące algorytmy giganta wśród serwisów społecznościowych.
Maseczki – ochrona przed wirusem i sztuczną inteligencją
Na temat maseczek względem ochrony przed wirusem COVID-19 istnieje wiele opinii. Jedni twierdzą, że chronimy dzięki nim siebie i innych, kolejni mówią o zatrzymaniu zjawiska rozprzestrzeniania się koronawirusa, a jeszcze inni uważają ją za zupełnie niepotrzebną i nie chroniącą nas przed zakażeniem. Jest natomiast taka sfera, gdzie maseczka ochronna może sprawdzić się bardzo dobrze.
Mamy tu na myśli prywatność i ochronę, lecz nie przed wirusem, a systemem do rozpoznawania twarzy. Okazuje się bowiem zadaniem niełatwym zweryfikowanie i rozpoznanie twarzy, a następnie dokonanie jej analizy w momencie, gdy pół twarzy zostaje zakryte przez maseczkę. Punktów charakterystycznych na twarzy jest coraz mniej, nie widać ust, nosa itd. Jedynym punktem odniesienia są oczy. Jednak czytając opinie licznych ekspertów, te często nie pozwalają wykryć nawet faktu… bycia człowiekiem. A należy pamiętać o długości takiego obostrzenia, czyli co najmniej do momentu wynalezienia leku na koronawirusa. Wielu naukowców mówi wprost o okresie dłuższym, niż rok. Co ciekawe, w mediach społecznościowych pojawia się już swego rodzaju moda na noszenia ciekawych wzorów maseczek oraz zapewnienia o tym, że ludzie postarają się nosić ją dłużej ze względów bezpieczeństwa i w formie ochrony przed bakteriami i innymi wirusami. Możemy więc mówić o okresie ochronnym względem prywatności, gdzie to własnie maseczka stała się barierą między nami, a systemem do rozpoznawania twarzy.
A kwestie związane z prawem?
W kwestiach prawnych, system rozpoznawania twarzy przeszedł już dość krętą i wyboistą drogę, zwłaszcza w debatach na ten temat. Jeszcze niedawno, Komisja Europejska wydawała się być przychylna ludziom. Postanowiła nawet zakazać wykorzystywania tego rodzaju technologii i to aż na 5 lat. W tym czasie, prosiła o znalezienie sposobu na to, aby system wykrywania twarzy nie powodował również licznych nadużyć, także w kwestii prywatności. Kolejny komunikat był natomiast zupełnie różny od poprzedniego i Unia Europejska jednak zdecydowała się umożliwić ten rodzaj inwigilacji. Co prawda, sztuczną inteligencję można wówczas wykorzystać jedynie w sytuacjach dobrze uzasadnionych i zgodnych z zasadą nienaruszalności prawnej. W lutym, przedstawiono także inne “zabezpieczenia” takie jak, np. zapewnienie bezstronnych zbiorów danych oraz odpowiedniej kontroli władzy nad projektem. I chociaż można by teraz lekko odetchnąć z ulgą, to ponownie tu pojawia się problem. Jeżeli kontrolę nad sztuczną inteligencją powierzymy państwu, a poszczególne przypadki zaczniemy oceniać pod różnymi względami, spowoduje to niemały bałagan. Powód? Rozporządzenia Unii Europejskiej będą bowiem zupełnie inaczej rozumiane w poszczególnych krajach, a to z rzekomego porządku, w przyszłości może zamienić się w niemały bałagan. Nie można tu również zapomnieć o planie znoszenia restrykcji, jakie niedawno wydała w tej sprawie UE. Przekonuje ona w dokumencie o bezpieczeństwie korzystania z aplikacji stworzonej przez Google i Apple, o której pisaliśmy wyżej. Dodaje również informacje o dobrowolności korzystania z niej przez użytkowników i tym samym daje czerwone światło gigantom w kwestii planów wbudowania urządzeń śledzących w ich systemy operacyjne.
Dlaczego to jest takie trudne?
Sztuczna inteligencja niesie za sobą dużo pozytywów. Wśród nich oczywiście poprawa jakości naszego życia, nowe możliwości leczenia ciężkich chorób itd. Niestety są również liczne problemy, w tym natury etycznej czy prawnej. Jednym z najbardziej problemowych rozwiązań związanych z nowymi technologiami jest właśnie system rozpoznawania twarzy. Oczywiście, pomaga on w wielu sytuacjach odnaleźć poszukiwane osoby – często nawet zaginione. Niestety może on być bezprawnie wykorzystany w wielu przypadkach, gdzie możemy już mówić o naruszeniu naszej prywatności lub wręcz o inwigilacji. I chociaż już od dawna nie możemy mówić o jakiejkolwiek prywatności w związku, np. korzystaniem z nowoczesnych smartfonów czy inteligentnych domów, to wciąż ta granica przesuwana jest coraz dalej, m.in. przez UE. Remedium na ten problem, o ironio, wydaje się być noszenie maseczki podczas pandemii. Tylko rodzą się dwa podstawowe pytania, czy za jakiś czas nie powstaną nowe urządzenia biometryczne, dostosowane do nowych warunków? I czy rzeczywiście chronią nas przed utratą prywatności? Odpowiedź na to pytanie poznamy zapewne już niedługo, ale na ten moment – nośmy maseczki. Jeżeli nie dla powstrzymania rozprzestrzeniania się wirusa COVID-19, to dla zachowania własnej ochrony prywatności.